niedziela, 10 lutego 2019

Morsowanie z sauną w Marinie Nielisz.


W pewnym filmie było: "I ukazał im się las.... " Co było dalej pamiętamy...
Dlaczego to piszę?? Bo przeczytałem że spotykamy się o dwunastej nad zalewem.... Tylko nie doczytałem nad którym. Tak więc, na godzinę dwunastą, pojechałem nad zalew w Nieliszu, zamiast w Zamościu....
Dzięki temu miałem godzinkę spokoju na pospacerowanie i strzelenie kilku fotek...

 Po zalewie spacerowałem na miękkich nogach, starając się za bardzo nie tupać... 
Dopiero później dowiedziałem się, że lód miał 20 cm. grubości... 
Na zdjęciu nie katastrofa morska, ale instalacja z lodu wyciętego przy robieniu przerębla. Swoją drogą też w kształcie żagla.... 


Po pewnym czasie dociera grupa piechurów, którzy o szóstej rano wyruszyli z Zamościa.

Jak widać, część ludzi przybyła rodzinnie... 



Ogłoszenia, sprawy organizacyjne i troszkę się nudzimy bo sauna się spóźnia...

Korzystamy z okazji i w Marinie posilamy się ciepłym rosołkiem.  


Dociera sauna. Dzielimy się na grupy. Startujemy z rozgrzewką.... 




 Sceneria piękna.... Śnieg, słońce, woda, tylko mrozu mogło by być troszkę więcej....






Poćwiczone... to do wody....
Sauna już gotowa... 
 I do ciepełka.....




I do wody.....  




I tak prawie do samego wieczora...  





Nam nadzieję że widać to na zdjęciach. Podczas morsowania zmienia się percepcja... Wszystko jest inne niż zazwyczaj. Czy to emocje? Czy endorfiny z adrenaliną?? 


























Na zakończenie Marina Nielisz ugościła nas pyszną zupą i kiełbaskami na ognisko.
Można przyjąć że to było moje rocznicowe morsowanie... I jakże udane... :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz