Etykiety

sobota, 1 kwietnia 2017

II Maraton Pieszy Przedwiośnie







Maraton Pieszy "Przedwiośnie" to długodystansowa impreza dla piechurów i biegaczy na 76 km po najpiękniejszych szlakach turystycznych i zakątkach Gór Świętokrzyskich, organizowany przez PTTK Kielce.


Trasa zaczynała się i kończyła w Ciekotach gdzie znajduje się dworek Żeromskiego a dokładniej w Centrum Edukacyjnym "Szklany Dom"

Trasa prowadziła przez: Ciekoty, Ameliówkę, Diabelski Kamień, Masłów, Mąchocice, Brzezinki, Klonóoow, Bukową Górę, Psary, Bodzentyn, Celiny, Baszowice, Nową Słupię, Święty Krzyż, Hutę Szklaną, Kakonin, Łysicę, Św. Katarzynkę, Krajno, G. Wymyślona, G. Radostowa, Ciekoty.


Dokładniejszy zapis trasy ze strony organizatora: Trasa GPS



Opatów. W drodze na maraton mieliśmy chwilę czasu na zwiedzanie...


"Szklany Dom" i Dworek Żeromskiego w Ciekotach.



Naprawdę nie wiem co mnie tu tak cieszy... Może nieświadomość co mnie czeka za kilka godzin?? :-)






Powyżej i poniżej fot. Magda GT.




 Widoki piękne...

Uczciwie posililiśmy się pstrągami w pobliskim Wilkowie. Tak się te pstrągi reprezentowały. (Fot. Maga GT z albumu z maratonem. Zachęcam do zerknięcia: flickr.com/photos/146286372 












 I nadeszła nieludzka i nieubłagana godzina pobudki.

Grupowe zdjęcie tuż przed startem. (fot. strona organizatora)


Ostatnie formalności..


I tak oto na początku wyglądała trasa...



Ale zaraz zrobiło się ładniej.A nad naszym bezpieczeństwem czuwali zawodowcy...




Tu jeszcze mieliśmy czas i ochotę na zdjęcia...


Tej fotki inaczej niż: "Jak ryba w wodzie" nazwać nie można...   :-D



Powoli pojawia się zmęczenie...



Prawie jak krokusy w Chchołowskiej...


To ostatnie zdjęcie jaki zrobiłem podczas maratonu. Ciemno. Zmęczenie. Zejście z Łysicy (2 km) trwa strasznie długo... Znika limit zapasu czasu. Zejście po skałach gdzie trzeba dokładnie obejrzeć każde miejsce na które stawiamy stopę jest wykańczające. Trzeba jeszcze przy świetle czołówki wypatrywać oznaczeń szlaku...Nie miałem siły ani ochoty na zdjęcia. Na nic nie miałem ochoty. Nawet ani jeść ani pić ani spać mi się nie chciało... Ostatni etap poszedłem asfaltem nie szlakiem. Zgłosiłem to na mecie.  Tak więc przeszedłem nie 76 km ale 73.... Dyplom ukończenia maratonu otrzymałem. Satysfakcja jest. Cieszę się że rozsądek wygrał. Mój czas przejścia: 17 godzin 22 minuty. I chyba będę musiał sprawdzić ile czasu zajmie mi przejście pełnych 76 kilometrów...

Taki uśmiechnięty pan nas powitał rano...

Medalle... Dyplomy..




 Jeszcze chwila na zwiedzanie dworu...


I na koniec niestety mały zawód... Wylosowałem jedną z nagród i mieliśmy w planach opchać się ciastkami...
Niestety z powodu nie odnalezienia firmy nie udało się ....


To chyba znak że trzeba będzie jeszcze do Ciekot wrócić... :-)

2 komentarze:

  1. Super sprawa. Podziwiam. A tak na marginesie, to nie wiem, dlaczego nie wiem (nie wiedziałem), że prowadzisz blooga? Fajna lektura.

    OdpowiedzUsuń