Etykiety

niedziela, 24 czerwca 2018

XXV Święto Roweru w Lubartowwie



Dociera do nas co raz więcej informacji o odbywających się imprezach. Nie mogła umknąć nam tak świetna impreza jak Święto Roweru w Lubartowie.
Trochę dziwnie tak zaczynać od statystyk porajdowych... ale... Liczby są imponujące:
-Ponad 9 000 uczestników.
-łącznie przejechane 119 000 km.
-Najdłuższy dystans 299 km.
Najstarszy uczestnik ponad 90 lat.
Najmłodsi jeździli w przyczepkach...
Najliczniejsza rodzina 19 osób.
I nas skromna 6tka Włóczykijów....



Z miejscem do parkowania nie było łatwo...

Ale szybko coś znajdujemy. 

A że zapisywaliśmy się internetowo a organizator spisywał się wyśmienicie
Już po chwili byliśmy na naszej 62 km trasie. 



 


Huśtawka EKSTRA !! !!



Miejscowość Dąbrówka. Miejsce bardzo innowacyjnych ludzi...

 Mały skansen na trasie.

Ta jaszczurka mnie zachwyciła wręcz...

My z żabiej perspektywy i w facelii...  


Połowa trasy i punkt kontrolny w Woli Przybyszewskiej.
A poniżej tradycyjnie już zaczyna się robić nieciekawie...
 Na szczęście tylko lekko popadało i za kilometrów kilka

byliśmy w Kozłówce.
To nie był wyścig więc ze dwie godziny poświęciliśmy na zwiedzanie. 
W tam same  piękności, piękności i piękności... 



Cudowne drobiazgi zapełniające każdy skrawek wolnego miejsca... 

 Witraż w kaplicy i instalacja w parku.

Gdy paw zobaczył sytuację jak powyżej, podkulił ogon i starał się być niewidoczny... :-) 

 

 

na mecie odbieramy koszulki, dyplomy, szukamy obiecanej grochówki bo za ciepło nie było...
 I nie znaleźliśmy bo się skończyła... To jedyny drobny minus tej imprezy...

Ruszyliśmy więc w miasto w poszukiwaniu czegoś ciepłego...
Zwiedzając przy okazji Lubartów.  

 


Bazylika Św. Anny. Ślicznusi park. I fajną rzeźbę...
Fotka od przeciwnej strony pewnie nigdy opublikowana nie będzie...

Kebab. Doszliśmy do wniosku że to całkiem zdrowe jedzenie...  Warzywka, mięso bez tłuszczu....odrobina protein... :-) I tego się będziemy trzymać...


Zagapiliśmy się i nie my dołączyliśmy do przejazdu galowego, ale peleton przyjechał po nas... Na kawce byliśmy akurat... 

 Jeszcze tylko część oficjalna. Podziękowania. Sponsorzy. Nagrody.

I tak piękny dzień powoli miał się ku wieczorowi. A my wracamy do domów...


I nie wiemjak Wy, aale ja za rok będę tam jeszcze raz... :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz