Etykiety

niedziela, 6 września 2020

Pieniny rowerami.

Bo ja mam tylko jeden świat , Słońce, góry, pola, wiatr. 
I nic mnie więcej nie obchodzi, Bom turystą się urodził.

                         Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,harcerska,ja_mam_tylko_jeden_swiat.html







Plany czasami udaje się zrealizować. Zbyszek z Wojtkiem zaplanowali , ogarnęli i poprowadzili super rajd. Było pięknie. A jak pięknie, postaram się odrobinę pokazać zdjęciami.


Najpierw kilka ładnych widoczków dla niecierpliwych, a dalej polecę już po kolei...



Niezły kawał drogi mieliśmy przed sobą, ale daliśmy radę, pomimo licznych robót drogowych.



Jako pierwsza tura ekipy, dotarliśmy za dnia i postawiliśmy domki.




Zdążyliśmy jeszcze wymoczyć nogi w Dunajcu.


Kawa na świeżym powietrzu zawsze smakuje lepiej.




Owieczki pogłaskać się nie dały. Natomiast pieski pasterskie i owszem. :-)


Dziewięćsił bezłodygowy. Do 2014 objęty ochrona ścisłą. Obecnie - częściową. Rozwinięty zwiastował dobrą pogodę.




Kolacja, kolacja. Sen, śniadanie i zaraz ruszamy.


Ekipa jakich mało.



Bo i mali byli i duzi byli. :-D :-) :-D 


Do zapory dotarliśmy zanim mgły się podniosły. natura sprawiła nam nie lada widowisko.








Ale trzeba było kręcić dalej.





Wstąpiliśmy na prywatny cmentarz węgierskiej rodziny Salomonów. Dawnych właścicieli Zamku Dunajec w Niedzicy.







Były i zjazdy, ale jakoś podjazdy bardziej pamiętam...




Wykopki. Za taką kopaczka zbierałem grule. Ale w naszych okolicach od lat takiej na polu nie widziałem.


Urokliwych miejsc było pod dostatkiem.



I ekstra ścieżki rowerowe.




Dębno. Troszkę tu odpoczywaliśmy.




Na wodzie równie liczna gromadka jak i na brzegu.






Czyż nie pięknie??


Aparaty poszły w ruch.



Ludziki na SUP (deskach do wiosłowania - stand up paddle) wyglądali nieziemsko.



Przełom Dunajca tworzył się miliony lat. Stopniowemu wypiętrzaniu gór, towarzyszyło wcinanie się rzeki w miękkie wapienne podłoże. W najwęższym miejscu Dunajec ma 12 metrów szerokości a za to 8 metrów głębokości


Czerwony Klasztor. Legenda głosi że mnich z tego klasztoru lecząc ptaki tak im zazdrościł latania iż zgłębił tajniki lotu i zbudował skrzydła. Wychodził na Trzy Korony i startując z nich latał nad Tatrami. Do czasu aż w okolicach Morskiego Oka uderzył w niego piorun.  Tam powstał tatrzański szczyt Mnich.




Powrót do Sromowiec, szybka kolacja i....





Oczywiście obowiązkowa kąpiel W Dunajcu.






Przypominamy sobie dzień poprzedni. Ale zaraz ruszamy. Dziś pieszo.







Widoki, zakupy. Bo wszystko co dobre, bardzo szybko się kończy...


Pieniny żegnały nas deszczem....






Chciałbym, żeby ten mój świat, 
Przetrwał jeszcze tysiąc lat. 
Żeby mogły nasze dzieci, 
Z tego świata też się cieszyć.

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,harcerska,ja_mam_tylko_jeden_swiat.html

5 komentarzy:

  1. Pięknie. Tereny znam wyśmienicie, ale zawsze fajnie popatrzeć i poczytac jak cieszą kogoś z dalsza.

    Mnich Cyprian to nie legenda, to postać historyczna. Rzeczywiście zbudował lotnię, był też zielarzem. Jednak nad Morskie Oko nie latał a jedynie nad Spiszem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było pięknie. A legendy mają to do siebie że zawierają część prawdy a cześć licentia poetica. Zielnik mnicha do dziś znajduje się w muzeum. :-)

      Usuń
  2. Mój pierwszy dziewięćsił był w Pieninach, na Orlicy. Dawno temu. Wtedy przejście do Czerwonego Klasztoru wymagało pokonania posterunku granicznego.
    Piękną pogodę mieliście. Sprzyjała efektownym zdjęciom. Ładnie się zachowała, że się popsuła dopiero na koniec - żeby nie było żal wyjeżdżać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz trudno było zauważyć w którym momencie przekroczyliśmy granicę. :-D

      Usuń
  3. Superextragit!!! Jak zwykle zazdraszczam, pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń