Etykiety

niedziela, 23 kwietnia 2017

Roztocze Wiosną - Podlesie Małe.

         Taka impreza zasługuje na dłuższą relację i taka postaram się zaprezentować....Roztocze wiosną to kilkudniowa impreza z wieloma trasami pieszymi i rowerowymi. Rokrocznie organizowana przez: "Kul-Turysta" Koło PTTK nr 1 przy KUL .
  47 Rajd Studencki Roztocze Wiosną  w tym roku odbył się w Podlesiu Małym. Jest to przeurocze miejsce i wielki szacunek dla organizatorów za wynajdowanie takich właśnie miejsc... Szczególne podziękowania ze strony Rowerowych Włóczykijów należą się Piotrowi Kieracińskiemu za propozycję trasy. Mimo że znamy te okolice, kilka miejsc całkowicie nas zaskoczyło. Fajnie było pojeździć z Rowerowym Lublinem - pozdrawiamy... :-)

Podlesie Małe. Piękne miejsce.


Przyjechaliśmy a tu jeszcze wszyscy śpią... Zrobiliśmy mała rozgrzewkę...


 Podkarmiliśmy całe stado łabędzi.
Chociaż "opiekun" stada na fot po prawej odganiał inne łabędzie od karmiących ludzi...


Rano nie zapowiadało się na pogodę a tu niespodzianka... Słoneczko...

Przybył Rowerowy Lublin...





Mokrelipie i "Ulik" Jeszcze nie przygotowany do sezonu. Sklepik nie działał ale co nieco zobaczyliśmy.


Sąsiadka z grodziskiem i morderczy wyjazd z miejscowości... Jeden z wielu tego dnia... :-)


 Zbliżało się południe i zaczęliśmy rozglądać się za obiadem... Takie piękne miejsce (Rozłopy) niestety było nieczynne. W drodze do "Klemensa" odwiedziliśmy Pałac Zamoyskich w Michalowie. Dotychczas nikogo w środku nie było i zachowywaliśmy się nieco zbyt głośno jak na przebywanie na terenie prywatnym. Skarcił nas sam prezydent... A w 'Klemensie niestety było wesele i poszukiwania obiadu trwały nadal...
 Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Tani i pyszny obiad zjedliśmy w hotelu w Szczebrzeszynie...


Po obiedzie nieco się porozdzielaliśmy i dłuższy postój wypadł przy cerkwi w Topólczy...
 Wstąpiliśmy jeszcze na pobliski cmentarz... ( Na tabliczce ślady po kulach... )




Dalej czekała nas ciężka przeprawa przez lasy. Błoto, piaski i inne atrakcje umilały nam jazdę.... Albo i nie jazdę...

 Ale widoki....

 Las Centar. Dobra droga i ładne okoliczności przyrody...

 Szybki zjazd bo coś na niebie zaczęło się dziać... Na szczęście tylko pokropiło...




Na metę dotarliśmy wraz z ostatnimi promieniami słońca... Chwila ogniska. Rzut oka na okolice i wracamy ... Było pięknie...




Do zobaczenia za rok... :-D

sobota, 1 kwietnia 2017

II Maraton Pieszy Przedwiośnie







Maraton Pieszy "Przedwiośnie" to długodystansowa impreza dla piechurów i biegaczy na 76 km po najpiękniejszych szlakach turystycznych i zakątkach Gór Świętokrzyskich, organizowany przez PTTK Kielce.


Trasa zaczynała się i kończyła w Ciekotach gdzie znajduje się dworek Żeromskiego a dokładniej w Centrum Edukacyjnym "Szklany Dom"

Trasa prowadziła przez: Ciekoty, Ameliówkę, Diabelski Kamień, Masłów, Mąchocice, Brzezinki, Klonóoow, Bukową Górę, Psary, Bodzentyn, Celiny, Baszowice, Nową Słupię, Święty Krzyż, Hutę Szklaną, Kakonin, Łysicę, Św. Katarzynkę, Krajno, G. Wymyślona, G. Radostowa, Ciekoty.


Dokładniejszy zapis trasy ze strony organizatora: Trasa GPS



Opatów. W drodze na maraton mieliśmy chwilę czasu na zwiedzanie...


"Szklany Dom" i Dworek Żeromskiego w Ciekotach.



Naprawdę nie wiem co mnie tu tak cieszy... Może nieświadomość co mnie czeka za kilka godzin?? :-)






Powyżej i poniżej fot. Magda GT.




 Widoki piękne...

Uczciwie posililiśmy się pstrągami w pobliskim Wilkowie. Tak się te pstrągi reprezentowały. (Fot. Maga GT z albumu z maratonem. Zachęcam do zerknięcia: flickr.com/photos/146286372 












 I nadeszła nieludzka i nieubłagana godzina pobudki.

Grupowe zdjęcie tuż przed startem. (fot. strona organizatora)


Ostatnie formalności..


I tak oto na początku wyglądała trasa...



Ale zaraz zrobiło się ładniej.A nad naszym bezpieczeństwem czuwali zawodowcy...




Tu jeszcze mieliśmy czas i ochotę na zdjęcia...


Tej fotki inaczej niż: "Jak ryba w wodzie" nazwać nie można...   :-D



Powoli pojawia się zmęczenie...



Prawie jak krokusy w Chchołowskiej...


To ostatnie zdjęcie jaki zrobiłem podczas maratonu. Ciemno. Zmęczenie. Zejście z Łysicy (2 km) trwa strasznie długo... Znika limit zapasu czasu. Zejście po skałach gdzie trzeba dokładnie obejrzeć każde miejsce na które stawiamy stopę jest wykańczające. Trzeba jeszcze przy świetle czołówki wypatrywać oznaczeń szlaku...Nie miałem siły ani ochoty na zdjęcia. Na nic nie miałem ochoty. Nawet ani jeść ani pić ani spać mi się nie chciało... Ostatni etap poszedłem asfaltem nie szlakiem. Zgłosiłem to na mecie.  Tak więc przeszedłem nie 76 km ale 73.... Dyplom ukończenia maratonu otrzymałem. Satysfakcja jest. Cieszę się że rozsądek wygrał. Mój czas przejścia: 17 godzin 22 minuty. I chyba będę musiał sprawdzić ile czasu zajmie mi przejście pełnych 76 kilometrów...

Taki uśmiechnięty pan nas powitał rano...

Medalle... Dyplomy..




 Jeszcze chwila na zwiedzanie dworu...


I na koniec niestety mały zawód... Wylosowałem jedną z nagród i mieliśmy w planach opchać się ciastkami...
Niestety z powodu nie odnalezienia firmy nie udało się ....


To chyba znak że trzeba będzie jeszcze do Ciekot wrócić... :-)