Świętokrzyskie maratonami pieszymi stoi.
Po raz kolejny wybraliśmy się pospacerować po pięknych Górach Świętokrzyskich.
Organizatorem Maratonu jest PTTK Skarżysko Kamienna. Na liście startowej znalazło się 177 uczestników, wystartowało 165 osób z czego na metę dotarło 163 osoby. Biorąc pod uwagę dystans i warunki na trasie, uważam to za doskonały wynik... A jak było na trasie....
To już zdjęcia opowiedzą...
Ale, ale, ale... Po kolei bo nie samymi maratonami człowiek żyje...
Jadąc na maraton zatrzymaliśmy się w Iłży gdzie podobno są bardzo dobre lody. Będąc już w Iłży, Magda wypatrzyła otwartą zaledwie dwa lata temu Izbę Leśmiana. A w planach mieliśmy jeszcze zwiedzenie ruin zamku biskupów krakowskich.
Izba Leśmiana naprawdę robi wrażenie. Trzy pokoje wręcz zapełnione pamiątkami, dokumentami i zdjęciami. Warto wstąpić na chwile.
Fot. Magda |
Na dłuższa chwile z kolei warto zatrzymać się w kultowej lodziarni... Nie lada problem miałem z decyzja jakich lodów chciałbym spróbować...
Biuro maratonu i nasze noclegi znajdowały się nad Zalewem Rejowskim, zaledwie kilak kroków obok Muzeum im. Orła Białego. Muzeum ma już 50 lat. Mieści się w budynkach byłej Huty rejów. Na 2 ha terenu zgromadzono jedną z największych kolekcji militariów w Polsce. Dodatkowo czynna jest ekspozycja dotycząca historii Skarżyska Kamiennej.
Dużo broni i amunicji. Ale sa i inne ciekawe eksponaty. Np. dawne banknoty.
Wszystkiego można dotknąć i zasiąść za sterami odrzutowca !!
Właściwy człowiek na właściwym miejscu !! !! :-)
A moi towarzysze wybrali zgoła inną rozrywkę...
Kwaterujemy się w domkach. Docierają kolejni znajomi.
Na koniec dnia mieliśmy zaproszenie na kociołek od kajakowych znajomych.
Oh jakie to było dobre...
Objedzeni, wygadani przygotowujemy się do jutrzejszego startu...
Start jak na maraton stosunkowo późny. Wyjazd autokarów 7,50. Można się było wyspać...
Wysiadamy przy dębie "Bartek"
Kilak słów o trasie od szefa i START !!
Przeskakiwanie strumyków i kałuż...
Było gorąco duszno i parno.
Trochę obawialiśmy się o pogodę więc odpoczynki na punktach kontrolnych robiliśmy bardzo krótkie.
Ale cały czas do przodu !!
Końcówka nie należała do najprzyjemniejszych.
Choć dla mnie najgorszy był upał w środkowej części trasy...
Na soczewkach okularów wykrystalizowały mi się kryształki ... soli...
Meta. Trochę mniej niż trzy godziny przed limitem czasu...
Jak miło tak poleżeć...
Wysiadamy przy dębie "Bartek"
Kilak słów o trasie od szefa i START !!
Pierwsze kilometry po długiej prostej strzeliły jak z bicza...
Później zaczęły się błota i chaszcze...
Było gorąco duszno i parno.
Trochę obawialiśmy się o pogodę więc odpoczynki na punktach kontrolnych robiliśmy bardzo krótkie.
Ale cały czas do przodu !!
Końcówka nie należała do najprzyjemniejszych.
Choć dla mnie najgorszy był upał w środkowej części trasy...
Na soczewkach okularów wykrystalizowały mi się kryształki ... soli...
Meta. Trochę mniej niż trzy godziny przed limitem czasu...
Jak miło tak poleżeć...
Niedziela. Przygotowania do gali medalowej.
gala też dosyć późno więc idziemy troszkę pofocić...
To jest bardzo wesoła chwila. Z widzenia znamy się prawie wszyscy. Każdy gdzieś tam na jakiejś imprezie już się pokazywał.
Medale, dyplomy drobne upominki. Ukoronowanie wczorajszego wysiłku.
Najpierw klasztor cystersów z 1179 roku. Mimo nowszych dobudówek i przeróbek, nadal wygląda dostojnie i tajemniczo...
Sołytsowskie piwo...
Dla ciała ( bo strasznie się domagało czegoś dla siebie) ekstra obiadek w barze "Sajgonka"
Bar funkcjonuje już blisko 20 lat...
gala też dosyć późno więc idziemy troszkę pofocić...
To jest bardzo wesoła chwila. Z widzenia znamy się prawie wszyscy. Każdy gdzieś tam na jakiejś imprezie już się pokazywał.
Medale, dyplomy drobne upominki. Ukoronowanie wczorajszego wysiłku.
Fot. Magda |
Wracając też zadbaliśmy o ciało i duszę... a i o humor... Z sołtysem bo zahaczyliśmy o Wąchock...
Najpierw klasztor cystersów z 1179 roku. Mimo nowszych dobudówek i przeróbek, nadal wygląda dostojnie i tajemniczo...
A później odwiedziliśmy sołtysa sołtysów...
Fot. Magda. |
Fot Magda. |
Dla ciała ( bo strasznie się domagało czegoś dla siebie) ekstra obiadek w barze "Sajgonka"
Bar funkcjonuje już blisko 20 lat...
Każdy taki medal to fura pozytywnych wspomnień...
A tym razem do domu przywiozłem jeszcze wylosowany upominek w formie ekstra książki...
Teraz będę wiedział co mi fruwa na łące...I jeszcze jeden pozytyw. Ekstra świetne pieczątki na karcie kontrolnej !!
LINK DO TRASY - KLIK
Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej jak to mówi stare porzekadło...
Co nie znaczy że nie czeka na nas nowe wyzwanie....
Już jestem zapisany na kolejny maraton.
Do zobaczenia na 50tce Świętokrzyskiej... :-D
Warto było znowu trochę powalczyć z samym sobą.
OdpowiedzUsuń