Po raz kolejny, stałą ekipa zapisaliśmy się na maraton...
I jak zwykle wybraliśmy się troszkę wcześniej aby coś jeszcze zobaczyć.
Zaproponowałem "Kadzielnię" Jeśli będzie ktoś w Kielcach zachęcam do odwiedzenia, bo warto...
To świetne miejsce w centrum miasta...
Dodatkowo okazało się że można tam zwiedzić jaskinie !!
Dobre pytanie za nami... Ale jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka...
Na razie wstępujemy do dobrego, starego baru mlecznego... Było pysznie.
Fot. Magda |
Jdeszcze chwila zwiedzania i wstępujemy do przemiłych znajomych w Suchedniowie. Zostaliśmy tak ugoszczeni że prawie, prawie a byśmy tam do niedzieli zostali...
Ale zobowiązanie czeka... Maraton przed nami.
Jesteśmy wszyscy. Za chwilę start...
Przewodnik Dominik prowadzi czerwona wypasioną furą gromadkę biegaczy i piechurów...
Łatwo się nie zaczęło.
Tu jeszcze pogoda OK.
Fot. Magda |
Widoki piękne...
Trochę mokro ale dzięki temu pełno grzybów. I to nie tylko takich.
My to pokonujemy boczkiem. Ale quady to z ułańską fantazją.
Zgodnie z prognozami, po południu zaczyna się deszcz.
Wszystko staje się mroczne i tajemnicze.
Dalej było już za ciemno, za mokro i za długo na zdjęcia...
Przeskakujemy więc do niedzieli. Agroturystyka Radostowa. Tu spaliśmy
I takiego kolegę mieliśmy w obejściu.
Fot. Magda |
Medale już czekają.
My też...
A na nas wszystkich - tort !!
Fot. Zbyszek Borowiec |
Fot. Magda |
Fot. Zbyszek Borowiec |
Wystarczyło dla wszystkich... (chyba...)
Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę w Leszczynach.
Jako że nie udało się wstąpić na naszą ulubioną pizzę, wstępujemy do równie ulubionego "Miodowego Młyna"
A dzisiaj, przynajmniej ja, leczę stopy i piszę niniejsza relację...
#Było pięknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz