Tytuł nie jest wcale zabiegiem w stylu Alfreda Hitchcocka - że najpierw musi być trzęsienie ziemi a potem napięcie musi rosnąć... Wybraliśmy się do Sodomy... Nie tej legendarnej, ale naszej tu pobliskiej...
Ciekawe roślinki... Jak np. ta biała z czarnym wabikiem pośrodku...
Kto wie czego to plantacja??
Docieramy do Sodomy.... A tam same dziwy... :-)
I tacy tajniacy ukryci w liściach i trawie...
Ze środka lepiej widać...
I ktoś laczka zgubił... Nie pisałem że dziwy?? Ciekawe jak wrócił bez buta...
Tajemnicze miejsce w środku lasu...
Gryka jak śnieg biała i jęczmień... Jeszcze pamiętam jak kłuje gdy się go w snopkach zwozi...
Kolejna tajemnicza plantacja...
I widok nawet na Roztoczu coraz rzadziej spotykany... Malwy...
A to już przeuroczy krzyż jaki zauważyłem w drodze powrotnej... Piękny...
Troszkę burzowo się zrobiło i musieliśmy przyśpieszyć...
Dowód na to że nie zmyśliłem nazwy celu naszej wycieczki...
Trasa: Do Sodomy....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz