Jako że w Zamościu w zalewie nie ma wody, trzeba jeździć gdzieś dalej. W oko wpadło mi zaproszenie Chełmskich Morsów na kąpiel z zalewie Dębowy Las.
Już przed samym zalewem byłem zachwycony. Wiaty, ławki, grill, wieża widokowa... A to był dopiero początek...
Wielkie ognisko, piękny zalew i dużo pozytywnie zakręconych ludzi...
Czasami bardzo zakręconych... :-)
Rozgrzewka i po chwili wskakujemy do wody...
Tu zaczynają działać dopamina, tyrozyna i inne endorfiny... :-)
A wszystko to w eleganckiej oprawie...
Grochówka zawsze jest dobra, ale grochówka po morsowaniu to to co misie lubią najbardziej... (Zaraz po miodku... )
W takich okolicznościach przyrody wszystko jest delikatesem...
Przychodzi czas pożegnać się z Dyziem - maskotką Chełmskich Morsów.
A wracając odwiedzam wielkiego woja słowiańskiego i największego opoja PRL'u.
Jestem zadowolony. Już sobie jutro może być ten poniedziałek... :-D
Fajna impreza!
OdpowiedzUsuńNo, no - samo zdrowie.
OdpowiedzUsuńPropaguje i polecam... I wcale nie jest zimno !! :-D
UsuńWierzę na słowo!
Usuń